Przejdź do treści
Aktualności

Fakty do myślenia, emocje do przeżywania. Jak naprawdę walczyć z dezinformacją?

W świecie „scrollowania” emocje wypierają fakty. Dezinformacja stała się zjawiskiem codziennym nie tylko w polityce, ale i w komunikacji firm. Jak ją rozpoznać? Kto powinien za nią odpowiadać? Odpowiada Katarzyna Bąkowicz ekspertka ds. dezinformacji, badaczka i edukatorka. 

Pani Katarzyno, czym różni się dezinformacja od zwykłego PR-u?
Granica bywa cienka. PR opiera się na pokazywaniu się z dobrej strony – i to nie jest złe. Problem zaczyna się wtedy, gdy przekraczamy granicę i komunikujemy coś, co jest nieprawdą lub półprawdą. Greenwashing, sportwashing (oraz inne rodzaje washingów czyli „ściem”), manipulowanie danymi – to wszystko formy dezinformacji. Szczególnie groźne, bo często trudne do wykrycia.

Jak więc przeciwdziałać dezinformacji?
Są dwa podstawowe poziomy. Pierwszy to zachowania jednostkowe, czyli umiejętność krytycznego myślenia, weryfikowania źródeł, świadomego zarządzania informacją. Drugi to odpowiedzialność systemowa, czyli regulacje, procedury, standardy i konsekwencje za nieetyczne działania komunikacyjne.

Czyli wszystko zaczyna się w głowie każdego z nas?
Dokładnie. Musimy zrozumieć, że nawet w najbardziej prestiżowych i jakościowych źródłach mogą zdarzać się błędy. Pomyłki dziennikarskie nie są jednak dezinformacją i nie obniżają jakości tego medium, jeśli zdarzają się rzadko. Możemy nadal mieć wybrane, wiarygodne źródła informacji i się ich trzymać. W zapobieganiu dezinformacji i ochronie przed nią nie chodzi o paranoję, tylko o zdrowy sceptycyzm. Jeśli jakaś informacja wzbudza silne emocje – warto się zatrzymać i zapytać: kto na tym zyskuje? Czy to brzmi wiarygodnie? Czy mam możliwość sprawdzenia źródła?

A jak wygląda odpowiedzialność firm za dezinformację?
Firmy żyją w świecie informacji tak samo jak my wszyscy. Tworzą i dystrybuują informacje budując w ten sposób swój wizerunek i kontaktując się z innymi członkami społeczeństwa. Poprzez reklamę, marketing, komunikację w social mediach kształtują rzeczywistość, w której funkcjonują konsumenci. Jeśli robią to nierzetelnie, mogą nie tylko tracić wiarygodność, ale też wspierać zjawiska szkodliwe społecznie.

Biznes współtworzy przestrzeń informacyjną. Nie robią tego tylko media czy politycy, biznes określamy jako współtwórcę dyskursu na równi z innymi podmiotami. W Polsce jednak wciąż dominuje przekonanie, że jakość informacji i odpowiedzialność za ten obszar życia „nie nasza sprawa”. Szczególnie sektor MŚP, który uważa się za zbyt mały, by mieć wpływ. A to nieprawda, każda marka, nawet lokalna, kształtuje informacyjną rzeczywistość dokoła siebie, a więc może również nieświadomie wprowadzać klientów w błąd.

 

Dlaczego tak się dzieje? Z braku wiedzy czy z kalkulacji?
I jedno, i drugie. Są firmy, które świadomie manipulują komunikacją dla zysków – ale potem płacą za to utratą reputacji. Dużo częściej spotykamy jednak zwykłą nieświadomość oraz niewiedzę. Dużym wyzwaniem stają się media społecznościowe, które często służą jako kanał dystrybucji treści dezinformacyjnych, oszczerstw czy kłamstw.  W Polsce wciąż brakuje regulacji wewnętrznych dotyczących np. aktywności pracowników w sieci. Często też firmy boją się zarzutów o cenzurę, gdy chcą uregulować treści publikowane nawet z prywatnych kont. W tym wymiarze potrzebujemy zarówno regulacji systemowych, jak i wewnętrznych przepisów tworzonych przez same firmy. Firmy, które na pierwszym miejscu powinny stawiać w tym zakresie prawdę i rzetelność.

 

Co z hejtem i mową nienawiści? To też część problemu?
Oczywiście. Hejt i manipulacja często idą w parze. Firmy doświadczają tego bardzo boleśnie i często zmuszone są płacić znaczne kwoty za naprawę swojej reputacji nadszarpniętej przez takie niecne działania. Ja również przekonałam się o tym osobiście, także dostaję wiadomości z pogróżkami czy wyzwiskami, najczęściej od osób, które czują się zupełnie bezkarne. A mogą się często tak czuć, ponieważ nie ponoszą żadnych konsekwencji: nikt ich nie zgłasza, nikt z tym nie walczy. Dlatego ważne jest aby tych zjawisk nie pozostawiać bez reakcji.

Jak Pani sobie z tym radzi?
Po pierwsze – uczę się reagować z dystansem. Jeśli jakaś informacja wywołuje silne emocje – to dla mnie sygnał ostrzegawczy. Po drugie – robię sobie regularne detoksy informacyjne. Ograniczam kontakt z mediami, czasem na jeden dzień, czasem na cały urlop. I wreszcie – uczę się mówić „nie wiem”. To trudne, bo żyjemy w kulturze ekspertów od wszystkiego. Ale przyznanie się do niewiedzy jest dziś aktem odwagi.

 

Gdyby mogła Pani przekazać jedną rzecz czytelnikom, co by to było?
Reagujmy. Na manipulację, na hejt, na nieprawdę. Edukujmy siebie i innych. Mówienie prawdy nie zawsze jest popularne, ale jest konieczne jeśli chcemy żyć w świecie opartym na faktach, a nie na iluzji.

Prawda bywa trudna, czasem nawet niewygodna, szczególnie dziś, gdy ludzie wolą żyć w wygodnych wyobrażeniach. Nie jest łatwo zmieniać zdanie czy przyznawać się do błędu. Prawdę trzeba mówić mimo hejtu, mimo nieprzyjemnych wiadomości, mimo konsekwencji. To droga do zbudowania zdrowego, mądrego społeczeństwa, które będzie służyło nam wszystkim. Ja biorę za swoje słowa odpowiedzialność. I tego samego oczekuję od innych, w tym także od biznesu, bo biznes jest ważnym ogniwem w informacyjnym systemie, biznes jest słuchany, a to co mówi i pisze wpływa na kształt rzeczywistości.

Najnowsze wydanie