Przejdź do treści
Aktualności

Pokora – niedoceniana siła

Pokora to jedno z najbardziej niedocenianych i zarazem najczęściej wypaczanych pojęć w polskim słowniku. Zbyt wielu utożsamia ją ze słabością, uległością albo brakiem charakteru. Nic dziwnego, że w powszechnej narracji uchodzi za balast, którego lepiej się pozbyć, jeśli marzy się o karierze „silnego lidera”. Tymczasem to właśnie ta – lekceważona i spychana na margines – pokora okazuje się fundamentem prawdziwego przywództwa.

W świecie biznesu słyszymy często, że „prawdziwy lider” to ktoś, kto zawsze wie najlepiej, nigdy się nie waha i prowadzi zespół z pewnością generała. Problem w tym, że taki generał z reguły kończy samotnie – jako ofiara na polu bitwy z własnym ego.

Pokora w przywództwie brzmi jak oksymoron. Jak to – szef, który przyznaje się do błędu? Lider, który oddaje przestrzeń innym? Przecież to osłabia autorytet! – powie niejeden menedżer, zapatrzony w swoje KPI. A jednak doświadczenie – zarówno w biznesie, jak i na wojnie – pokazuje coś odwrotnego.

Pisząc pracę dyplomową o roli lidera w cyberbezpieczeństwie wróciłem do lektury sprzed lat – do Ekstremalnego przywództwa Jocko Willinka i Leifa Babina. Byli Navy SEALs w swojej książce udowadniają, że najskuteczniejsi dowódcy to nie ci, którzy nigdy się nie mylą, ale ci, którzy potrafią zejść z piedestału. Lider, który bierze na siebie porażki, a sukcesy oddaje zespołowi, buduje lojalność i zaufanie. Ten, który przyznaje się do błędów, nie traci autorytetu – przeciwnie, zyskuje szacunek, bo pokazuje, że jest człowiekiem gotowym do nauki.

Pokora w przywództwie ma wymiar bardzo praktyczny:

- Rozbraja napięcia – zamiast wojny na racje, mamy rozmowę o rozwiązaniach.

- Buduje odporność – zespół wie, że lider nie ucieknie od odpowiedzialności.

- Wzmacnia autorytet – szczerość i otwartość przyciągają bardziej niż pozorna nieomylność.

Paradoksalnie – tylko silny psychicznie lider może pozwolić sobie na pokorę. To ona jest fundamentem tzw. „ekstremalnej odpowiedzialności” – zdolności do wzięcia ciężaru błędów na siebie i dania zespołowi przestrzeni do rozwoju.

Może zamiast następnego kursu „jak mówić pewnym głosem i wygrywać każde spotkanie”, warto zainwestować w… odrobinę pokory? Bo przywództwo, jak zauważyli Willink i Babin, „jest proste, ale niełatwe”. A największą sztuką nie jest to, by zawsze mieć rację – ale by umieć przyznać, że czasem jej nie mamy.


Michał Gembal

Najnowsze wydanie